Funktor – Megablaster
EP, 2010
1. Dr Filtz Intro 2. Megablaster 3. Little Red Helenka 4. Dr Filtz
Nasza ocena: 5-
Nie ukrywamy, że mocno kibicujemy Funktorowi. Kolejne nagrania oraz koncerty utwierdzają nas w przekonaniu, iż mamy do czynienia z kapelą wyjątkową pod różnymi względami.
Funk zrobił się modny. To zupełnie tak jak ze stoner rockiem – pewnego dnia wiele kapel uznało, że będą uprawiać właśnie ten rodzaj muzyki. Zaowocowało to popularyzacją gatunku i dużą ilością fajnych imprez, jak również siłą rzeczy pojawieniem się sporej ilości kiepskich bandów, nieudolnie naśladujących zagraniczne wzorce (którymi niestety w przypadku funku często są Bogu ducha winni Chili Peppers). Funktor jest jednak sprytny i utalentowany. Produkują tony groove’u, jednak z kolejnymi nagraniami coraz trudniej zakwalifikować ich jako zespół jednoznacznie funkowy.
EPka Megablaster była dla nas sporym zaskoczeniem. Pierwsza myśl po przesłuchaniu instrumentalnego intro – Pink Floyd! Znakomity, niepokojący, powtarzany niczym mantra gitarowy motyw, który w towarzystwie głębokiego basu, stonowanej perkusji i przestrzennych syntezatorów robi naprawdę wielkie wrażenie. Drugi numer zaczyna się szesnastkową, funkową gitarą, jednak Megablaster idzie raczej w kierunku muzyki… klubowej. Ponownie świetną robotę robią syntezatory, klimatu nadają również senne wokale męsko-damskie. I w momencie, w którym słuchacz już dawno odpłynął, muzyka zaczyna się zmieniać. Kolejne partie budowane są na charakterystycznym motywie basowym, by przejść do gitarowej solówki. I do refrenu, ze śmiałym występem wokalistki. Pod koniec numer wraca do początkowego motywu ze świetnym, klubowym drive’m, dodatkowo wzbogaconym wysmakowanymi partiami saksofonu. A jeszcze gdzieś w międzyczasie przewija się motyw z intra. Tu dzieje się naprawdę dużo, a jednocześnie wszystko jest przemyślane, nie brzmi to jak przypadkowy zbiór wielu dźwięków.
Little Red Helenka to utwór najbardziej konwencjonalny pod względem budowy – solidne funkowe granie z fajnym tekstem (po polsku!), chociaż i tu momentami robi się „kosmicznie” za sprawą syntezatorów (solówka!) i klimatycznej partii mówionej. Wieńczący EPkę Dr Filtz stanowi powrót do grania bardziej progresywnego. Niemal 6 minut zmian rytmów i nastrojów, tego po prostu trzeba posłuchać!
Biorąc funk za fundament, Funktorowi już teraz udało się zbudować nową, nieszablonową, oryginalną muzyczną jakość. EPka Megablaster wyszła jeszcze w 2010 roku, czyli sporo czasu temu – jednak po prostu nie mogliśmy się powstrzymać przed napisaniem o niej na naszej stronie, bo jeżeli chcemy pisać o warszawskiej scenie niezależnej, to po prostu nie możemy nie wspomnieć o Funktorze. Byłoby to absolutnym barbarzyństwem. Dlaczego minus przy ocenie? Musimy zarezerwować sobie wyższe oceny na długogrającą płytę grupy – chodzą na mieście słuchy, że ta coraz bliżej.